gru 26 2002

#6


Komentarze: 2

intensywna terapia-slowa , na dzwiek ktorych staje mi serce...

___________________________________________________

#7

o czym mozna myslec stojac dlugie minuty pod drzwiami intensywnej terapii , wiedzac , ze za sciana wazy sie zycie ludzi...
bliskich ludzi... ja nie myslalam o niczym... ot stoimy , czekamy...
robią badania , wszystko bedzie ok...

 ____________________________________________________

#8

 

 w koncu przyszła lekarka...
mówiła duzo... dużo bolesnych słów...
rozumiałam ją... wiedziałam , ze jest źle... że ma niewielkie szanse... ze to już koniec... ale nie wierzyłam... lekarze tak muszą... ale przecież bedzie dobrze , będzie dobrze...
nie pamiętam już jej słów... to nic... one nie mają już znaczenia...
powiedziała:
-Dzieci są już duże, mogą wejść, ale ostrzegam, ze to nie będzie miły widok...
_______________________________________

chciałam tam iść... bardzo, bardzo, bardzo... zobaczyć go, przytulić sie, porozmawiać...
tylko ja chciałam , ale poszliśmy wszyscy...
_________________________________________

nie umiem tego opisać...
to było ostatni raz , gdy widziałam go żywego......
albo już nawet nie...
bo już wtedy był właściwie martwy...
tyle, ze serce jeszcze biło...
nie oddychał już sam ...
te wszystkie aparatury...
pik , pik , pik ... kroplówki... monitor z zieloną linją...
z tą głupią zieloną linią życia...
_______________________________________________

#9

 Lekarka stała, mówiła coś... nie wiem...
pamietam tylko jak staliśmy we trójkę zapłakani... jak pielęgniarz stał to za mną to za mamą by łapać w razie czego...
pamietam twarz Piotrka... twarz matki... twarze skrzywione od bólu... zalane łzami...
i pamiętam Twoją twarz Dziadku...
taką spokojną...
Piotrek wybiegł... mama dyktowała telefon pielęgniarce...
stałam przy Tobie Dziadku...
kocham cię...... kocham cię.........
_____________________

szliśmy ze szpitala...... ryczeliśmy jak szaleni.......
Piotrek krzyczał na ulicy:
-To nie prawda!!!!!!!!!! Nie prawda!!!!!!!!
poszedł do domu sam..... my do wujka.......
był wściekły.... szalony... walił pięściami po ścianach........ płakał......
kocha cię..........
_______________

hmmmmmmmmm......
pisałam ten tekst w czerwcu.... nie skończyłam....... juz nie skończę....
nie mam już potrzeby mówienia o tym bólu.....

 

*******************************

a teraz sie dowiedziałam , ze ojciec Krokodyla  umarł.............

 


 

wyrwane : :
safety.pin
26 grudnia 2002, 22:52
smierc mojego dziadka przyjelam krotkim komentarzem: SZKODA... a teraz SZKODA ze tylko tyle moglam (i chcialam)powiedziec...
klopka
26 grudnia 2002, 22:14
wiem jakie to uczucie... stalam i czekalam... wtedy sie nie mysli... pustka... cisza... ciemnosc...

Dodaj komentarz